2021 rok był dla nas ważny i pod wieloma względami wyjątkowy. Jego druga połowa przyniosła dużą zmianę i kilka zwrotów akcji, otwierając zupełnie nowy rozdział w naszym życiu.
Niektóre z tych zdarzeń były na tyle absorbujące, że na dłuższą chwilę musieliśmy ograniczyć wspólne wycieczki fotograficzne, aby pewne sprawy uporządkować i doprowadzić do końca. Wszystko to sprawiło, że czujemy nie tylko fotograficzny niedosyt, ale nawet głód.
Koniec roku był dla nas upragnioną i długo wyczekiwaną chwilą wytchnienia - czasem na odpoczynek i nadrobienie zaległości. Przede wszystkim w końcu mogliśmy się nacieszyć tą nową dla nas rzeczywistością i po prostu w niej pobyć.
Pomimo, że stęskniliśmy się ogromnie za plenerami, to zamiast na koniec roku ładować energię w planowanie wyjazdu, zdecydowaliśmy się skupić na dalszym odpoczynku, a wyjazd zastąpiliśmy fotospacerem po okolicy. I to było coś, czego potrzebowaliśmy. Ten niepozorny spacer coś w nas obudził. Jak za dawnych lat po prostu szlajaliśmy się z aparatami po mało uczęszczanych ścieżkach, zakątkach i terenach poprzemysłowych. Sporo się zmieniło, ale wiele miejsc i budowli po prostu trwało w niemal niezmienionej postaci.
Wspaniale znowu było poczuć ten śląski klimat, od którego wszystko się u nas zaczęło. Wróciły wspomnienia naszych pierwszych spotkań - wielogodzinnych pieszych wędrówek i autobusowych włojaży przez Śląsk. Obudziła się w nas ogromna chęć powrotu do tych korzeni. I takie też jest nasze postanowienie noworoczne.
Na wycieczki też przyjdzie jeszcze czas.
Życzymy Wam i sobie dobrego, inspirującego i pełnego miłych zaskoczeń i niespodzianek roku.
Tymczasem zapraszamy na nasze fotograficzne podsumowanie 2021 roku.
Fotograficzne podsumowanie Kaji
Samotne drzewo sfotografowane podczas przeprawy przez śnieżne zaspy na polach we wsi Sułoszowa. Naszym celem była oczywiście słynna Biała Droga, jednak otaczające nas z każdej strony białe połacie śniegu, same w sobie stanowiły idealną scenerię do uwielbianych przeze mnie minimalistycznych kadrów. Panująca wokół nieskazitelna biel powodowała, że horyzont i ziemia zlewały się ze sobą w całość i jedynie w niektórych miejscach można było dostrzec czarne, kontrastujące z ową bielą pojedyncze zarysy drzew, krzewów, zające czy sarny.
Wiosenny wschód nad Zalewem Goczałkowickim w Wiśle Małej - stały punkt naszego rocznego, fotograficznego harmonogramu. W tym roku również trafiliśmy na piękny poranek. Delikatne mgły i brak chmur sprawiły, że słońce “miękko” odbijało się w tafli zbiornika, a gdy wstało już nieco wyżej i rozjaśniło niebo, linia jeziora rozmyła się i zatraciła zlewając z niebem w niemal jedną całość. Jedynie pasmo drzew rosnące wzdłuż wpadającej do zbiornika Wisły i widoczny na drugim kadrze kawałek brzegu jeziora, nadają realistyczności temu pejzażowi. Oba kadry powstały w tym samym miejscu w niedużym odstępie czasowym, jednak światło i kolorystyka są zupełnie różne.
Samotne drzewa w czerni i bieli to jeden z tych tematów, które nigdy mi się nie znudzą. Przeprawiając się zarośniętymi i podmokłymi terenami Jeziora Goczałkowickiego zauważyłam samotne drzewo na małej wysepce pośrodku zatoczki zbiornika. Zdjęcie wykonałam teleobiektywem na dużym zbliżeniu - dopiero w wizjerze zauważyłam, że wokół wysepki roiło się od ptaków. Ponieważ było świeżo po wschodzie, słońce wciąż jeszcze przebijało się przez delikatne, wiosenne mgiełki - dlatego też pierwszy plan jest najciemniejszy, a dalsze stopniowo zanikają w bieli.
Ponidzie monochromatycznie. Lubię stosować czerń i biel tam, gdzie nie jest to takie oczywiste. Sielskie Ponidzie kojarzy się głównie z cukierkowymi, przesyconymi zielenią polnymi pagórkami. Odchodząc od tego schematu postawiłam dla odmiany na czerń, biel i minimalizm. Aksamitne pofałdowanie terenu i światłocień w połączeniu z monochromią dały efekt płaskorzeźby lub grafiki. Mi osobiście takie połączenie przywodzi na myśl tradycyjne techniki graficzne z wykorzystaniem metalu, np. akwafortę lub miedzioryt.
Rybnicka elektrownia sfotografowana z brzegu jednego z tamtejszych stawów. Na pierwszym planie fragment starego, bezlistnego drzewa wyrastającego z wody. Drzewo samo w sobie wyglądało ciekawie, jednak czegoś brakowało w kadrze. W zestawieniu z monumentalnymi kominami elektrowni kadr stał się o wiele bardziej interesujący.
Koksownia Zdzieszowice i kolejne ujęcie z cyklu moich ulubionych tematów fotograficznych. Uwielbiam miejsca, w których na jednym kadrze można umieścić te dwa skrajne tematy - przemysł i przyrodę, kontrast surowych i monumentalnych konstrukcji z delikatną, ulotną naturą.
Pola maków są jednym z topowych tematów fotograficznych na przełomie maja i czerwca. W sumie nic w tym dziwnego - ciężko się oprzeć tym czerwieniącym się po horyzont kwiecistym połaciom. My wybraliśmy się na ich spotkanie już pod koniec “sezonu na maki”. Podczas naszej wizyty na szczęście udało nam się praktycznie nikogo nie spotkać. Zawdzięczamy to najprawdopodobniej burzy, która właśnie zbliżała się w tym kierunku. Pogodzie, pomimo, że dała nam niezbyt dużo czasu na fotografowanie, zawdzięczamy nie tylko brak innych fotografów, ale też wyjątkowe kadry - delikatne kwiaty zjawiskowo prezentują się na tle dynamicznego, burzowego nieba.
Ptaki fotografuję raczej rzadko, a jeśli już, to są to głównie tzw. zdjęcia środowiskowe gdzie ptaki są elementem krajobrazu, a nie głównym czy nawet jedynym tematem zdjęcia. Nie jestem fanką typowych “atlasów” - wolę bardziej artystyczne podejście do tematu. Nie będę też ukrywać, że nie mam cierpliwości aby siedzieć nieruchomo (i często w niewygodnej pozycji) przez długi czas tylko po to, aby sfotografować dany gatunek - wolę podziwiać efekty tych, którzy mają do tego cierpliwość. Zdecydowanie wolę spacery i krótkie “posiadówki”. Sesja ze ślepowronami w roli głównej należy więc do nielicznych, w których brałam udział.
Wodospady należą do jednych z bardziej fotogenicznych i oklepanych tematów w fotografii krajobrazowej. Łatwo tutaj o nudne podejście do tematu, dlatego jeśli już je fotografuję, to staram się odnaleźć w kadrze coś, co je w jakiś sposób wyróżni. Podczas urlopu w Wiśle odwiedziliśmy z aparatami kilka niedużych wodospadów. Poszukując nietypowego ujęcia, skupiłam się nie tyle na samych wodospadach, co na przebijającym spomiędzy liści świetle słonecznym oraz paprotkach, które umieściłam na pierwszym planie.
Niektóre miejsca w naszej okolicy odwiedzamy zawsze o określonej porze roku. Hałda w katowickiej Kostuchnie chyba do takich miejsc należy, ponieważ już któryś raz odwiedzamy ją jesienią. Wokół jest mnóstwo drzew i lasów, tak więc gdy wejdziemy na samą górę, to złota jesień jest tutaj doskonale wyeksponowana. Na pierwszym planie witają nas pozostałości tutejszej kopalni z (już tylko jedną) wieżą szybową na czele, a w tle aż po horyzont rozciągają się lasy, poprzecinane przez miejskie zabudowania. Przy dobrej widoczności świetnie widać stąd Beskidy. W tym roku uparłam się na pewien kadr z użyciem teleobiektywu. Wiejący wiatr trochę utrudniał wykonanie go w sposób idealny, ale za którymś razem liście ułożyły się w taki sposób, że w utworzoną między nimi lukę idealnie wpasowała się wieża wspomnianego wcześniej szybu. Słońce i pomarańczowe barwy jesiennych liście wspaniale zagrały, a w połączeniu z rozmyciem w pierwszym planie utworzyły piękny bokeh, tworząc ramkę dla głównego tematu fotografii - wieży szybowej. Śląska złota jesień w jednym kadrze. Oprócz eksperymentowania z rozmyciami pierwszego planu, podczas krótkiego ale owocnego pleneru powstało też kilka bardziej standardowych ujęć.
Widok z okna nowego mieszkania to jedna z fajniejszych rzeczy, która przytrafiła się nam w tym roku. Na początek ode mnie w wersji jesiennej i zimowej, ale już nie mogę się doczekać kolejnych.
Pomimo, że nasz plener w Pieninach nie był zbyt udany to powstało kilka kadrów, z których jestem zadowolona. Deszczowo-mgliste, mroczne kadry przedstawiają Pieniny inne niż znam z oglądanych w internecie fotografii. Jest to zawsze jakaś odmiana i ciekawe uzupełnienie fotograficznego portfolio. Na super światło jeszcze przyjdzie pora ;)
Z ostatniego pleneru w roku wybrałam aż trzy kadry, choć wybór i tak nie był łatwy. Podczas krótkiego i niepozornego spaceru po naszych okolicach, a dokładniej katowickich Szopienicach, zrobiłam naprawdę sporo zdjęć. A to wszystko za sprawą warunków pogodowych jakie nam towarzyszyły. Śnieg w połączeniu z gęstą mgłą stworzyły niesamowite okoliczności, które doskonale wpisały się w tematykę naszego pleneru - familoki, tunele kolejowe, ruiny obiektów przemysłowych. Było tajemniczo, klimatycznie, nieco mrocznie, a przede wszystkim dla mnie inspirująco - obudziły się bowiem wspomnienia pierwszych plenerów
Fotograficzne podsumowanie Damiana
Rok 2021 uważam za niezbyt udany pod względem fotografii. Nie jestem zadowolony przede wszystkim z ilości czasu, jaki mogłem poświęcić na plenery fotograficzne. Było go zdecydowanie za mało i często coś stawało na przeszkodzie, aby wybrać się na zdjęcia. Mimo to udało się ustrzelić kilka kadrów, z których jestem zadowolony. Jeśli chodzi o inne ważne dla mnie wydarzenia związane z fotografią, które miały miejsce w 2021, to wymienić mogę zakup nowego obiektywu do makro oraz dołączenie do nowo powstałego, świetnego portalu fotograficznego 100ASA (mój profil). Aktywność na owej stronie wpływa pozytywnie na mój rozwój, motywując do działań i fotograficznej aktywności. Jest to dla mnie cenne miejsce, w którym mogę dzielić się swoimi najlepszymi fotografiami, sprawdzać swoje możliwości, a także oceniać prace innych fotografów. W tym roku zamierzam zdecydowanie zwiększyć częstotliwość wypadów fotograficznych. Mam co prawda w planach kilka większych plenerów w dalszych rejonach kraju czy zagranicy, jednak zdecydowanie bardziej chciałbym się skupić na regularnym fotografowaniu blisko domu - tak aby więcej czasu poświęcać na samą fotografię i rozwój niż na dojazdy i planowanie. Na świetne warunki, piękne krajobrazy i zaskakujące zjawiska, można natrafić nawet w miejscach, w których często bywamy i które mamy na wyciągnięcie ręki.
Kwiczoł w zimowej scenerii sfotografowany z okna naszego starego mieszkania. Rosnąca tuż przy oknie sypialni jarzębina przyciągała sporadycznie (głównie zimą) kwiczoły, wróble, sikorki czy kosy.
Biała Droga w dosłownie białej i minimalistycznej odsłonie. Ostatnia zima słynnego starego drzewa z Sułoszowej. W drugiej połowie 2021 roku drzewo uległo w końcu siłom natury i przewróciło się pod naporem wiatru, bezpowrotnie zmieniając ten popularny wśród fotografów krajobraz. Zarówno to zdjęcie, jak i pozostałe z tego miejsca, mają teraz dla mnie jeszcze większe znaczenie. Lubiałem tutaj wracać z aparatem o różnych porach roku.
Uroczysko Buczyna - nieduży obszar znajdujący się w lesie na granicy Chorzowa i Rudy Śląskiej. Jest to jedna z leśnych miejscówek, w których dość często bywam. To zdjęcie powstało pewnego zimowego poranka. Było szaro, ponuro i mgliście - czyli idealnie na leśną fotografię ;)
Para perkozów przyłapana wczesną wiosną na jednym ze stawów Zespołu przyrodniczo-krajobrazowego Żabie Doły na granicy Bytomia i Chorzowa. Ptaki fotografowałem z poziomu wody, co dało mój ulubiony efekt rozmycia tła i czystości kadru - w tym przypadku centralnego.
Ujście rzeki Wisły do Zbiornika Goczałkowickiego w rejonie wsi Wisła Mała - jedno z naszych ulubionych miejsc, które tradycyjnie odwiedzamy każdej wiosny. Ten kadr lubię za prostotę - czyste niebo, efekt lustra i symetrię.
Biała Droga w czerni i bieli. Lato i zachodzące słońce - kolejna w tym roku wizyta w Sułoszowej i jedno z moich ostatnich zdjęć z tego miejsca. Tym razem oprócz drzewa głównym motywem fotografii jest droga oraz rozmycie chmur na niebie, które uzyskałem stosując długie czasy oraz filtr ND 1000.
To uczucie, gdy trzcina w ciebie patrzy - czyli bąk w swoim naturalnym środowisku. Ten nietypowy portret powstał latem na jednym ze zbiorników w rejonie Doliny Górnej Wisły. Bąk to ptak skryty, który doskonale opanował technikę kamuflażu. Niezwykle ciężko go zauważyć, dlatego też jestem ogromnie dumny z tego zdjęcia. Co najciekawsze, ptaka zauważyłem zupełnie przypadkiem, w ogóle się tego nie spodziewając. Aby jeszcze bardziej podkreślić wyjątkowość tego portretu i symetrię, zastosowałem nietypowy w ptasiej fotografii centralny kadr.
Elektrownia w Rybniku sfotografowana znad Jeziora Rybnickiego w półmroku niebieskiej godziny z zastosowaniem długiego czasu, symetrii i centralnego kadru.
Pliszka żółta uchwycona w swoim naturalnym środowisku, wśród rzepakowych pól Przełajki (Siemianowice Śląskie). Latem często spacerujemy polnymi dróżkami w tych okolicach, gdyż o tej porze roku tutejsze pola dosłownie tętnią życiem.
Ślepowrony to zdecydowanie moi ptasi ulubieńcy. Tym razem sesja odbyła się jeszcze przed wschodem słońca. To co sprawia, że zdjęcia te są wyjątkowe to fakt, że powstały z użyciem długiego czasu naświetlania, co w ptasiej fotografii jest raczej rzadkim zjawiskiem - ptaki są istotami bardzo ruchliwymi tak więc ich fotografowanie na długich czasach jest raczej niemożliwe. Ślepowrony potrafią jednak cierpliwie stać w bezruchu przez długie chwile. Dzięki zastosowaniu długiego czasu w tym przypadku ptaki są ostre, natomiast wodospad w tle stał się rozmyty.
Wiślańskie wodospady - tzw. klasyka gatunku i typ krajobrazu, który zawsze miło się
fotografuje i ogląda. Wodospady fotografowane z użyciem długiego czasu
naświetlania zmieniają pędzącą wodę w aksamitną kaskadę o delikatnym i bajkowym
wyglądzie.
Trzy Korony sfotografowane podczas nieszczęsnego pleneru w Pieninach. Chociaż wycieczka okazała się dla mnie niewypałem, to miło wspominam czas, który spędziłem na fotografowaniu zamglonych szczytów Trzech Koron podczas ogromnej i długiej ulewy. Dzięki temu uchwyciłem Pieniny w innej niż oglądane przeze mnie cukierkowe pejzaże, przesycone wiosennymi zielonymi lub jesiennymi pomarańczami. O całej reszcie tego “pleneru” wolałabym zapomnieć.
Motyle to mój ulubiony temat jeśli chodzi o makrofotografię. Do szczęścia potrzeba jedynie słońca, wysokich temperatur i łąki. Na powyższym zdjęciu sfotografowany podczas jednego z letnich makro-wypadów Polowiec szachownica. Jest to tzw. typowy “atlas”. Fotografowany obiekt zajmuje znaczną część kadru, jest całkowicie ostry, a samo zdjęcie po prostu idealne pod względem technicznym.
Nikiszowiec - widok z okna nowego mieszkania i jedno z pierwszych fotografii cyklu, który na stałe zagości w naszym repertuarze ;)
Jesienny widok z hołdy Kostuchna - jedyna zachowana już wieża szybowa kopalni Boże Dary na tle górnośląskich lasów. Ten kadr doskonale ilustruje to, co w śląskich krajobrazach lubimy najbardziej. Połączenie natury i przemysłu na jednej fotografii.
Szopienicki familok w minimalistycznym ujęciu, sfotografowany podczas naszego ostatniego pleneru w 2021 roku. Mgła i śnieg stworzyły specyficzną, lekko smętną i mroczną aurę. Był to ciekawy plener w dawnym stylu, nawiązujący do początków mojego fotografowania Śląska i industrialu w czerni i bieli.
Fot. Kaja i Damian Cyfka